Jamaica Man na polskim wybrzeżu

Delegacja Wielkiej Brytanii

W dzisiejszym materiale chciałbym podzielić się z czytelnikami serwisu kilkoma refleksjami na temat wizyty Roberta Cotterella w Lęborku, w ramach wymiany polsko-brytyjskiej kadry kuratorskiej. Nazwałem go Jamaica Man na polskim wybrzeżu. Z pewnej perspektywy wydaje się, że bardzo dobrym rozwiązaniem są spotkania z brytyjskimi gośćmi już podczas konferencji, gdyż dzięki temu, mamy możliwość wcześniejszego poznania się. Mam pełną świadomość, że to Robert znajdował się w szczególnie trudnej sytuacji, nie znając polskich kolegów, nic nie wiedząc o mieście, do którego miał się wybrać, w którym miał spędzić kilka najbliższych dni. Okazało się, że pierwsze dni znajomości z Robertem, pozwoliły przypuszczać, że jego wizyta w Lęborku nie będzie miała wyłącznie oficjalnego charakteru.

Rozmowy podczas konferencji pozwoliły przedyskutować szereg spraw od tematów zawodowych, po wspólne zainteresowania sportowe i muzyczne. Okazało się, że na wiele poruszanych kwestii nasze poglądy wykazują zaskakującą zbieżność, a skłonność do prowadzenia swobodnych, nieco ironicznych rozmów, nawet na najpoważniejsze tematy, pozwala się wzajemnie poznać. Opuszczając, jak co roku gościnne Mielno, Robert był żądny nowych wrażeń i doświadczeń, a ja na przemian radosny, ale i skoncentrowany, gdyż miałem świadomość konieczności zrealizowania założonego i przedstawionego Robertowi planu pobytu w Lęborku. Popołudniowe spotkanie Roberta z moją rodziną, wspólny obiad, spacer po mieście, czerwone wino, utwierdziły mnie w przekonaniu, że wizyta Roberta to coś zdecydowanie większego niż wymiana zawodowa. Życzeniem Roberta było, aby wszystko, co mieliśmy jeść, miało mieć bezwzględnie polski charakter i smak. Tej zasady postanowiliśmy się trzymać do samego końca wizyty.

W sobotę wyjechaliśmy do Trójmiasta, gdzie spędziliśmy cały dzień, zwiedzając Gdynię – Skwer Kościuszki i oczywiście sklepy na ulicy Świętojańskiej, gdzie wielkie wrażenie zrobiły na moim gościu buty z wężowej skóry. Muszę przyznać, że Robert stoczył kilkuminutową walkę z samym sobą i nie uległ, najdroższe buty w Gdyni pozostały w sklepie. Następnie spędziliśmy kilka godzin w Sopocie i na Starym Mieście w Gdańsku. Niezwykłym uwieńczeniem dnia była wizyta w Stoczni Gdańskiej, późnym wieczorem, po 21-szej, dzięki uprzejmości strażników, zwiedzaliśmy wystawę sztuki inspirowaną sierpniowymi wydarzeniami. Połączenie późnej pory i zapadający zmrok, stworzyły magiczny nastrój, naprawdę warto tego wieczora było być z Robertem w Stoczni.

Niedziela była dniem, który przeznaczyliśmy na odwiedziny moich przyjaciół, spacery i długie rozmowy. W poniedziałek Robert spotkał się na bankiecie ze wszystkimi kuratorami zawodowymi z lęborskiego zespołu, poznał także zaproszonego Z-cę Kuratora Okręgowego. Następnie spędziliśmy dwie godziny u Pana Prezesa Sądu Rejonowego w Lęborku, rozmawiając na temat podobieństw i różnic pomiędzy polskim i brytyjskim wymiarem sprawiedliwości. Robert sfotografował się na sali rozpraw, w stroju polskiego sędziego. Wtorek był dniem, który w całości przeznaczyliśmy na pokazanie koledze specyfiki pracy kuratora dla dorosłych w Polsce, także w praktycznym wymiarze, poprzez spotkania z podopiecznymi w ich środowisku. To było ciekawe doświadczenie, dla Roberta i… dla naszych dozorowanych.

Środa była dniem wyjątkowym, gdyż tego dnia w towarzystwie Pana Prezesa SR w Lęborku i członka zarządu WSKS Kazimierza Kordowskiego, mieliśmy spotkanie z Burmistrzem Miasta Lęborka Panem Witoldem Namyślaniem. Rozmowa z Burmistrzem, wiedzącym bardzo wiele na temat problemów środowisk patologicznych w naszym mieście, była dla Roberta ciekawym doświadczeniem, a możliwość zwiedzenia pięknego ratusza w towarzystwie Pana Burmistrza, było dla naszego gościa nie lada wyróżnieniem. Tego dnia zwiedziliśmy również Noclegownię MOPS w Lęborku, z którą to od wielu już lat kuratorzy współpracują. Pracownicy placówki przygotowali się wspaniale i Robert mógł praktycznie zapoznać się z działalnością tej ważnej instytucji pomocowej. Po wizycie w Noclegowni, Robert udzielił krótkiego wywiadu dziennikarzowi Głosu Pomorza, tekst wraz ze zdjęciem ukazał się następnego dnia.

Tego wieczoru długo rozmawialiśmy o Lęborku i wrażeniach z pobytu w mieście, których doświadczył Robert, dyskutując z nieodzowną lampką czerwonego wina w rękach. Przyznam, że codziennie rano biegaliśmy, a w miarę możliwości, popołudniami odwiedzaliśmy siłownię, ale czas prawdziwych sportowych emocji miał dopiero nadejść. W środę wieczorem kolacja w towarzystwie moich koleżanek i kolegów ze szkoły językowej, Robert ma możliwość rozmawiania wyłącznie po angielsku, przyjaciele snują wspomnienia z wizyt w Wielkiej Brytanii, Robert koryguje błędy w wypowiedziach, ujawniając prawdziwy talent pedagogiczny. W czwartek obejrzeliśmy wsie popegeerowskie i opisaliśmy główne problemy związane z tym środowiskiem, to była dla Roberta prawdziwie oryginalna tematyka.

A teraz prawdziwe wyzwanie, czwartek, Łeba godz. 18-ta, szczyt sportowych emocji, czyli mecz piłkarski pomiędzy policjantami a drużyną SR w Lęborku. Skład lęborskiego teamu wzmocniony nieoczekiwanie dla przeciwników, nie czas na protesty. Wiele fotografii świadczy o wielkim zaangażowaniu zawodników, ale to my mieliśmy Henryego, bilans 15-minutowych gier wyśmienity: 2 porażki, 2 remisy i 2 ZWYCIĘSTWA! Po meczu spotkanie drużyny, aplikanci sądowi, asesorzy, kuratorzy i Robert. Tak biesiadują zwycięzcy. W piątek wyjechaliśmy do Zakładu Karnego w Ustce. To szczególnie ważne dla Roberta doświadczenie, przecież on pracuje przy zakładzie karnym. Doskonała, pełna autentyzmu prezentacja dokonana przez Dyrektora ZK, dziesiątki pytań i wymiana doświadczeń, Robert nie ukrywał, że to było bardzo ważne doświadczenie.

Wieczorem spotykamy się w kręgielni, tocząc wewnątrz sądowy pojedynek, wspaniała zabawa i radosna atmosfera. Sobota stawała się powoli dniem pożegnań, którego uwieńczeniem było spotkanie na grillu u jednej z naszych koleżanek. Zdjęcia, żarty i odrobina szaleństwa, cóż, to już ostatnie chwile w lęborskim kuratorstwie. Niedziela czas powrotu, jedziemy do Poznania. Tu czekają koledzy Roberta, uśmiechy i powitania. Ja żegnam się z moim przyjacielem, uścisk dłoni, cześć! Do zobaczenia we wrześniu, my jamaica brother!!!

Dodaj komentarz