Kuratorskie opowieści – konkurs rozstrzygnięty…

Skoro już jesteśmy przy karaibskich klimatach, śpieszę Was poinformować, iż konkurs Kuratorskie opowieści zakończył się. Niestety Wasz odzew do najbardziej spontanicznych nie należał i jury miało niemały kłopot w jego rozstrzygnięciu. Frekwencja nie dopisała, co tu dużo mówić. Nie bardzo się Wam chciało pisać, bo nie sądzę byście nie mieli się czym podzielić z innymi, opisując swoje perypetie z pracy zaczerpnięte. Na konkurs wpłynęło jedno zgłoszenie. Tym samym, w obliczu trudności w wyłonieniu zwycięzcy jury postanowiło o nieprzyznawaniu pierwszej nagrody, pozostawiając ją na kolejną odsłonę konkursu, który mam nadzieję przebiegnie bardziej gremialnie. Jednocześnie jury wyróżniło Panią Romę Krajnik, kuratora społecznego z Gdańska, za zaangażowanie i chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami na szerszych łamach. Pani Kurator otrzyma nagrodę niespodziankę, która z pewnością przybliży ją, szczególnie w te letni dni, do Karaibów, które odtąd przypominać będą o sobie każdego dnia. Nagrodę ufundowała firma Business Communication Group Sp. z o.o. (www.bcgroup.com.pl), producent programu KURATOR, narzędzia wspierającego pracę kuratorów zawodowych, dostawcy sprzętu komputerowego oraz organizatora profesjonalnych szkoleń. Za udział w konkursie serdecznie dziękujemy.

A oto wyróżniona opowieść:

“Dzień Dobry,
jako kurator społeczny o niezbyt długim stażu nie mam w swojej karierze zbyt wielu ciekawych zdarzeń dotyczących moich podopiecznych, ale na pewno zapamiętam dzień, kiedy mój pan K., mój dozorowany podczas jednej z wizyt wręczył mi zaproszenie na swój ślub. Byłam tym bardzo zaskoczona, bo chyba nieczęsto ma miejsce fakt, że skazany chce widzieć w tak uroczystej chwili przedstawiciela sądu. Na ślub z różnych przyczyn nie poszłam, ale życzyłam Państwu Młodym wiele szczęścia na nowej drodze życia.

Inny mój podopieczny tak bardzo chciał sobie zaskarbić me łaski i tak zależało mu na tym aby moja opinia o nim była dobra, że zaoferował mi nawet kupno koszulki z autografem “Pudziana” jako pierwszej klientce. Z propozycji nie skorzystałam, nie wpłynęła ona również na moją opinię o panu P., ale sytuacja była tak komiczna, że całą drogę do domu się śmiałam.

Tak więc jak widać, praca kuratora to nie tylko stres, zdarzają się również sytuacje, które pozwalają wierzyć w sens naszych działań lub spowodować, że się roześmiejemy.”

Dodaj komentarz