W dniach od 4 do 15 września 2006 roku, uczestniczyłam wraz z moimi kolegami, Sylwią Stachowiak – kuratorem z Poznania i Michałem Szykutem – kuratorem z Lęborka, w wymianie kadry kuratorskiej w Wielkiej Brytanii. Po pewnych opóźnieniach i problemach na lotnisku w Poznaniu udało nam się z Michałem dotrzeć bezpiecznie do Anglii we wczesnych godzinach popołudniowych. Na lotnisku czekali na nas Rachel i Robert. Pierwszego dnia pozwolili nam odpocząć, poznać ich rodziny, rozpakować się. Przed nami było sporo pracy i zwiedzania.
5.09.2006 r. – spotkaliśmy się rano wraz z Sylwią i Michałem w Shefield na Division Street. Tam przywitał nas Pan David Thomas, którego mieliśmy okazję poznać z Polsce w maju, kiedy nasi partnerzy byli u nas. Pan Thomas pokazał nam biuro kuratora okręgowego i ogólnie nas zapoznał ze specyfiką pracy kuratorów angielskich. Następnie wszyscy udaliśmy się do North Park w Shefield gdzie znajdował się Hostel dla przestępców. Zapoznaliśmy się ze strukturą funkcjonowania hotelu i charakterem pracy z przestępcami tam przebywającymi.
6.09.2006 r. – ten dzień spędziłam w Barnsley, w którym mieszkałam. Rachel zabrała mnie do pracy. Poznałam zespół pracowników probacji z Barnsley. W skład zespołu wchodzili kuratorzy, psycholodzy, pielęgniarki, policja, pracownicy socjalni, pracownicy zajmujący się kontaktem kuratorów z sądami. Tego dnia Rachel pokazała mi program komputerowy OASy’s, który służy służbom probacji do szacowania ryzyka. Przeglądając ten program można się dowiedzieć wszystkiego o skazanym, o jego wcześniejszej karalności, o programach terapeutycznych, w których skazany uczestniczył, o wykonywaniu kary ograniczenia wolności. OASy’s jest uzupełniane przez wszystkich pracowników probacji, nie tylko kuratorów, mających kontakt ze sprawcą, tak więc zawiera absolutnie wszystkie informacje, które mogą pomóc w pracy. W tym dniu obejrzałam też Magistrate Court odpowiednik naszego Sądu Rejonowego, jednak orzekający tylko w sprawach karnych.
7.09.2006 r. – ponownie spotkałam się z Sylwią i Michałem. Tym razem zostaliśmy zaproszeni do biura kuratorów zajmujących się karą ograniczenia wolności. Tam dokładnie nas zapoznano ze sposobem wykonywania kary ograniczenia wolności w Anglii a następnie pojechaliśmy oglądać efekty pracy skazanych. W pierwszej kolejności trafiliśmy do Domu Opieki dla osób niepełnosprawnych, dla których skazani zrobili ogród. Następnie pojechaliśmy do kościoła Pentacostel Church, gdzie pod kontrolą pracownika służb probacyjnych podopieczni wyremontowali kościół, przygotowali świetlice dla osób starszych, przedszkole oraz biura. Później odwiedziliśmy Lunch House. Była to instytucja dla osób starszych. Oprócz niewielkich domków, w których samotne starsze osoby mieszkały, znajdowała się tam jadłodajnia, gdzie starsze osoby przychodziły na posiłki lub po prostu, aby spotkać się ze sobą. Posiłki były przygotowywane i wydawane przez skazanych na karę ograniczenia wolności. Tego samego dnia wieczorem uczestniczyliśmy w bankiecie pożegnalnym Pani Heather Harker Kuratora Okręgowego, która w następnym tygodniu przenosiła się do Australii.
8.09.2006 r. – ten dzień również spędziłam z Rachel w pracy. Tym razem zabrała mnie jednak na spotkanie ze skazanymi na karę ograniczenia wolności. Skazanych było trzech. Jako pierwszy wystąpił kurator, który poinformował ich o ich prawach i obowiązkach oraz konsekwencjach uchylania się od wykonywania kary, następnie wystąpiła Pani z Urzędu Pracy i zapoznała skazanych z ofertą urzędu i możliwościami znalezienia pracy w Barnsley. Jako ostatnia mówiła moja partnerka Rachel, która przedstawiła skazanym możliwości uzupełnienia swojego wykształcenia na poziomie ogólnym oraz wyuczenia zawodu.
9.09.2006 r. – ten dzień spędziłam wraz z Rachel i jej mężem Ianem w Londynie. Była to bardzo niezwykła wycieczka. Pokazali mi miejsca, które wszystkie wycieczki omijają, a które są naprawdę warte zobaczenia i niesamowicie ciekawe.
10.09.2006 r. – po sobotnich wojażach trochę udało nam się odpocząć w godzinach popołudniowych moi gospodarze zabrali mnie do Muzeum Górnictwa hrabstwa Yorkshire. Zwiedzanie muzeum to 50 minut spaceru pod ziemią, a także wycieczka przez całą historię górnictwa od początków powstania kopalnii w Yorkshire aż po dziś.
11.09.2006 r. – kolejny dzień, który spędziłam w pracy zapoznając się z aktami i dokumentacją prowadzoną przez kuratorów. Następnie udałam się wraz z Rachel i jej kierownikiem na lunch, na którym podzieliłam się wrażeniami z dotychczasowego pobytu i opowiedziałam o Polskich Służbach Kuratorskich. Popołudnie spędziłyśmy z Rachel i jej mężem w sąsiednim hrabstwie Derbyshire, gdzie zobaczyłam zamek Chatsworth House i podziwiałam piękną okolicę.
12.09.2006 r. – Rachel zabrała mnie do York. Małego, pięknego miasteczka, w którym zwiedziłam muzeum wikingów, piękne opactwo i stare ruiny zamku.
13.09.2006 r. – środa była bardzo ważnym dniem, ponieważ spotkałyśmy się z Sylwią w Crown Court, odpowiednik naszego Sądu Okręgowego. Uczestniczyłyśmy w wokandzie wykonawczej oraz w wokandzie karnej. Później dowiedziałyśmy się, iż w normalnych okolicznościach, sędzia nie zgodziłyby się na taką publiczność i że zrobił to tylko dla Polskich gości. Następnie zjadłyśmy lunch w towarzystwie sędziego oraz kuratorów sądowych i pracowników sądu. Podczas lunchu wymieniliśmy poglądy, zostałyśmy również poproszone z Sylwią o omówienie polskiego systemu sądownictwa.
14.09.2006 r. – ostatni dzień przed odlotem spędziliśmy, ponownie w trójkę, Sylwia, Michał i ja w prywatnym więzieniu w Doncaster. Był to olbrzymi nowoczesny obiekt, w pełni monitorowany i zabezpieczony, z ogromną ilością pracowników służby więziennej. Była to placówka penitencjarna dla tymczasowo aresztowanych oraz skazanych. W wiezieniu spotkaliśmy się również z zespołem kuratorskim, którego zadaniem była pomoc skazanym w readaptacji po opuszczeniu zakładu karnego. Podczas wymiany poglądów, angielscy kuratorzy przyznali, iż ok. 20 lat temu ich system pracy był bardzo podobny do obecnego systemu pracy kuratorów w Polsce i bardzo chcieliby do niego wrócić. Wykonując swoją obecną pracę czują się czasami jak urzędnicy biurowi, którzy mają bardzo ograniczony kontakt ze środowiskiem, w którym skazany tak naprawdę żyje.
15.09.2006 r. – pobudka 2:00, wyjazd z Barnsley 3:00 i samolot do Polski 7:45. Tym razem bez opóźnień i bez problemów. Nareszcie w domu.
Blisko dwa tygodnie pobytu w Anglii pozwoliły mi poznać angielski system probacji i dokonać porównania polskiej i angielskiej kurateli. Nie spodziewałam się, że dwa z założenia podobne systemy pracy z ludźmi tak bardzo się różnią. Nie ukrywam, że z zazdrością spoglądałam na OASy’s, w którym nasi angielscy koledzy znajdują wszystkie możliwe informacje o skazanych. Oni natomiast z zazdrością słuchali o naszej pracy, o kontaktach ze środowiskiem naszych podopiecznych, o naszej niezależności i współpracy z sędziami. Obserwując angielski system probacji wydaje się on bardzo dobry. Nasi koledzy są bardzo dobrze zorganizowani, oferują skazanym mnóstwo programów terapeutycznych, dysponują większymi środkami finansowymi. Z drugiej jednak strony powszechne jest u nich zjawisko recydywy, co jest zaskakujące biorąc pod uwagę ich możliwości. Być może więc chęć powrotu angielskich kuratorów do metod pracy sprzed kilkunastu lat nie powinna dziwić.
Na końcu pragnę bardzo podziękować Panu Piotrowi Burczykowi, który dał nam możliwość zaprezentowania polskiego systemu probacji naszym Angielskim kolegom, co czyniliśmy z dumą. Chcę podziękować również Sylwii i Michałowi, z którymi spędziłam rewelacyjny czas i którzy pomogli mi z godnością przetrwać podróż samolotem.